niedziela, 12 lipca 2015

Podsumowanie miesiąca - Czerwiec 2015

W czerwcu ponownie śledziłem karty Malazańskiej Księgi Poległych. Szósty i siódmy tom podnoszą poprzeczkę względem poprzedników ale zanim omówię książki tradycyjnie skupię się na liczbach. Tym razem tempo czytania mocno spadło. Przeczytałem 1695 stron czyli jakieś 56,5 strony dziennie. Mało ale już więcej nie będzie, bo zmiany w moim życiu skutecznie zabrały mi pokłady wolnego czasu.

Łowcy Kości - Steven Erikson
Szósty tom Malazańskiej Księgi Poległych. Erikson powraca do wątków z czwartego tomu. Jak dotąd jest to według mnie najlepszy tom. Cały czas coś się dzieje i faktycznie nie tylko George R.R. Martin lubi uśmiercać swoich bohaterów. Od szóstego tomu czcionka jeszcze bardziej się zmniejsza dzięki czemu czytanie idzie dużo wolniej. Łowcy Kości to niespełna 900 stron militarnej fantasy napisanej z epickim rozmachem.

Wicher Śmierci - Steven Erikson
Wątki z piątego i szóstego tomu tutaj znajdują swój finał. Aż ciekawe co będzie dalej, bo przecież cykl liczy jeszcze trzy księgi. Nie chcę zdradzać fabuły ale napiszę tylko, że wątek z Karsą Orlongiem jest zdecydowanie moim ulubionym a okładka tej książki swego czasu zdobiła pulpit na moim komputerze. Jeśli lubisz fantasy to zdecydowanie polecam czytać ten cykl, nie tylko ze względu na olbrzymi rozmach. Erikson potrafi świetnie skonstruować postaci i budować wielowątkowe intrygi. W każdym tomie kilkanaście wątków toczy się jednocześnie i nie jestem w stanie przewidzieć, co się dalej wydarzy, kto zginie a kto odegra kluczową rolę. W tym cyklu bogowie mogą zginąć z ręki śmiertelnika a zwykły śmiertelnik może stać się bogiem. Jedno z najoryginalniejszych fantasy jakie miałem do tej pory okazję czytać.

niedziela, 7 czerwca 2015

Podsumowanie miesiąca - Maj 2015

Początek maja był bardzo ślamazarny, studenckie praktyki skutecznie mnie wybiły z rytmu jeszcze na kilka dni po ich ukończeniu. Kontynuowałem Malazańską księgę poległych Eriksona i mimo, że przeczytałem tylko trzy książki to stron wyszło aż 2345. Były to woluminy o sporym formacie z małą czcionką a każdy z nich gruby na ponad 800 stron. Średnio dziennie czytałem tylko 75 stron. Patrząc na liczby jest to mój najsłabszy miesiąc w tym roku ale patrząc na samą objętość książek to wynik uważałbym za bardzo dobry gdyby nie wspomniany początek miesiąca. Pitu pitu pierdu pierdu ale przejdźmy do Malazańskiego meritum czyli kto kogo zabił siekierą a kto kogo zaciupał młotkiem.

 Wspomnienie Lodu - Steven Erikson
Trzeci tom MKP i to jego tak bardzo męczyłem. Zacząłem jeszcze w kwietniu i przez trzy tygodnie męczyłem 700 stron po to aby ostatnie 200 przeczytać jednego dnia. Męczyłem nie dlatego, że nie było ciekawe ale z powodów opisanych na samym początku. Erikson w każdym tomie zasypuje czytelnika pokaźnym 3 stronowym Dramatis Personae, na którym tylko nieliczne imiona cokolwiek mówią a całą resztę będzie trzeba poznać na nowo. Na szczęście we Wspomnieniu Lodu występuje dość dużo postaci znanych z Ogrodów Księżyca. Przyznam szczerze, że podczas czytania tego tomiszcza wielokrotnie miałem ochotę po jego ukończeniu zrobić sobie przerwę od MKP i sięgnąć po coś z zupełnie innej bajki. Aczkolwiek gdy przeczytałem ostatnie stronice to mogłem przeczytać tylko jedną książkę a mianowicie

Dom Lańcuchów  - Steven Erikson
i na dzień dobry poznajemy tu Karsę Orlonga - niebanalnego wojownika, który z jednej strony odrzuca swoim stylem bycia ale z drugiej strony niesamowicie fascynuje. Erikson ciekawie podzielił fabułę gdyż po pierwszym tomie akcja zaczyna rozgrywać się na różnych kontynentach. W drugim tomie kilku bohaterów ląduje w Siedmiu Miastach, podczas gdy w trzecim tomie pozostali bohaterowie walczą dalej na Genabackis. Co najlepsze to akcja tomu drugiego i trzeciego dzieje się w tym samym czasie. W tomie czwartym wracamy do bohaterów z drugiego tomu i śledzimy ich dalsze przygody. Na tym etapie Malazańska Księga Poległych wciągnęła mnie bez reszty.

Przypływy nocy - Steven Erikson
Cóż za zaskoczenie gdy podczas przeglądania kilku stron Dramatis Personae okazało się, że znam tylko jednego bohatera. Co najlepsze to to, że akcja dzieje się w zupełnie innych czasach (o wiele wcześniej) i na zupełnie innym kontynencie. Pierwsza myśl to wysłać zabijakę Karsę Orlonga i nastukać Eriksonowi za takie zabiegi, ale ostatecznie pomyślałem sobie, że dam mu szansę. Pierwsza połowa książki służy zapoznaniu się z bohaterami i tym o co w ogóle tutaj chodzi a następne wydarzenia wywołują opad szczęki. Erikson tak niesamowicie rozbudował fabułę cyklu Malazańskiego, że jedyne co mogę zrobić to się tym zachwycić. Po pierwszych pięciu tomach znamy już kilkaset postaci, akcja dzieje się na czterech różnych kontynentach, orientujemy się mniej więcej w prawach rządzących magią i znamy relacje polityczne pomiędzy wieloma rasami i narodami a dalej nie mamy zielonego pojęcia jak to wszystko się skończy. Fabuła jest nieprzewidywalna, a fantazja autora nie zna granic.

Książka miesiąca maj 2015 to:
Jako, że wszystkie trzy tomy należą do tego samego cyklu nie będę wybierał tylko jednej książki, ponieważ wszystkie są tak samo dobre i odbieram je jako całość. A właściwie to jako 3/10 całości gdyż na cały cykl składa się 10 tomów.

środa, 6 maja 2015

Podsumowanie miesiąca - Kwiecień 2015

Kwiecień plecień bo przeplata, trochę Zajdla i Gaimana, jeszcze więcej Eriksona. Kolejny już miesiąc zdominowała u mnie fantastyka, był też jeden horror i jedna powieść obyczajowa. W kwietniu czytałem zadziwiająco mało bo tylko 2520 stron ze średnią 84 stron dziennie.

Paradyzja - Janusz Zajdel
Klasyka polskiej literatury fantastycznej. Odległa przyszłość, pewien dziennikarz leci na planetę Paradyzja. Jak się szybko okazuje Paradyzjanie żyją w całkowitej separacji od innych i rządzą się własnymi prawami. Główny bohater odkrywa dlaczego autochtony porozumiewają się dziwnymi kodami a także tajemnicę, która jest ukrywana przed całą Paradyzją. Książkę czyta się bardzo szybko i co najważniejsze treść w niej zawarta jest ponadczasowa.

Ocean na końcu drogi - Neil Gaiman
Po przeczytaniu Amerykańskich Bogów miałem mieszane uczucia, postanowiłem jednak dać Gaimanowi drugą szansę. "Ocean" podobnie jak Paradyzję czyta się bardzo szybko. Jest to opowieść o chłopcu, którego życie zmienia się w momencie gdy lokator z wynajmowanego od rodziców pokoju popełnia samobójstwo. Iście Burtonowski klimat (Burton nawet często ekranizuje twory Gaimana) z wielkim przytupem. Polecam i już mam na półce kolejną książkę tego Autora.

Nekroskop - Brian Lumley
Wyobraź sobie człowieka, którego naturalną umiejętnością jest prowadzenie konwersacji z umarlakami. Wyobraź też sobie, że będzie musiał się zmierzyć z wampirem w towarzystwie zastępów zombi. Brzmi zachęcająco? Jest to pierwszy tom z serii o Nekroskopie, jak będę miał wolną chwilę to z pewnością przeczytam też jego kolejne przygody.

Każdy żyje jak umie - Andrzej Mularczyk
Kojarzysz serial "Sami swoi"? Mularczyk napisał do tego serialu scenariusz a omawiana książka to nic innego jak geneza prapoczątków tego konceptu. Przepełniona złotymi myślami powieść jest miodem dla duszy. Jedyne do czego mogę porównać tę książkę, to do powieści Wiesława Myśliwskiego. Zachwycający język i mnóstwo humoru. Polecam.

Ogrody Księżyca, Bramy Domu Umarłych - Steven Erikson
Pierwszy i drugi tom Malazańskiej Księgi Poległych. Prócz faktu iż jest to mocno rozbudowane fantasy to nie wiedziałem czego mam się spodziewać po tym cyklu. Okazuje się, że Erikson odszedł całkowicie od utartych w nurcie fantasy schematów i stworzył coś unikatowego. Nie ma tu wielkiego zła i wielkiego dobra, nie ma tu elfów, krasnoludów, goblinów itd. Nie ma głównego bohatera i antybohatera. Dostajemy za to dziesiątki postaci a każda z nich jest równie ważna. Cały świat podzielony na kontynenty i rasy a także starcia pomiędzy nimi na tle politycznym. Nie wiadomo komu kibicować, nie wiadomo co się stanie na kolejnej stronie. Na początku czyta się trudno ale później zaczynamy już kojarzyć kto jest kim i czyta się coraz łatwiej. Caly cykl ma 10 tomów i liczy ponad 8tys stron tekstu dużego formatu i drobnej czcionki. Aktualnie jestem w trakcie czytania trzeciego tomu i muszę przyznać, że takiego rozmachu nie spotyka się często.

Książka miesiąca kwiecień 2015 to:

Jeśli myślisz, że Tolkien pisał z wielkim rozmachem to jak sięgniesz po Malazańską Księgę Poległych opadnie Ci szczęka. 

środa, 1 kwietnia 2015

Podsumowanie miesiąca - Marzec 2015

W marcu jak w garncu i nie mam tu bynajmniej na myśli pogody. Dokończyłem zaczęte w lutym Kroniki Królobójcy Rothfussa i udało mi się zdobyć tytuły, na które polowałem od 2 lat. Mowa o francuskim pisarzu Pierre Charrasie, Accelerando Strossa i arktycznie mroźnej powieści jednego z moich ulubionych pisarzy czyli Dana Simmonsa. W sumie 8 woluminów czyli 3190 stron co przekłada się na średnią 103 stron dziennie.

Strach Mędrca - Patrick Rothfuss
W Polsce powieść ta ze względu na jej objętość (1300 stron!!!) została wydana w dwóch częściach. Jest to doskonała kontynuacja "Imienia Wiatru". Kvothe już nieco dojrzalszy tym razem rusza w świat szukać nowych przygód i więcej nic nie napiszę coby nie spoilerować za dużo. Mi osobiście drugi tom przypadł do gustu jeszcze bardziej niż jego poprzednik. Co ciekawe, to książka ta zmotywowała mnie aby odkurzyć sobie gitarę i troszkę poplumkać.

Muzyka milczącego świata - Patrick Rothfuss
Nie jest to kontynuacja "Kronik Królobójcy" ale osobna historia jednej z postaci występującej tamże. Mowa o tajemniczej Auri żyjącej w podziemiach Uniwersytetu. Książka ta jest zupełnie inna i wielu osobom może się nie spodobać. Nie występuje tu Kvothe, nie ma żadnych dialogów, na co wiele osób w recenzjach narzeka. Zamiast tego dostajemy ciekawe ilustracje i oniryczną opowieść. Na pewno nie polecam tej książeczki komuś kto nie czytał "Kronik Królobójcy" z prostego powodu: zrazicie się, a nie o to przecież chodzi. Jako dodatek do opowieści Kvothe'a "Muzyka milczącego świata" jest bardzo fajna ale jest to moja subiektywna ocena.

Dziewiętnaście sekund - Pierre Charras 
Aż trudno uwierzyć jak wiele można ująć w tak krótkiej powieści. Historia opowiada o francuskim małżeństwie, które aby sprawdzić czy się jeszcze kochają umawiają się na peronie o konkretnej godzinie. Jeśli któreś z nich nie dotrze wtedy będzie to oznaczało definitywny koniec. Tyle teorii, w praktyce dostajemy coś czego się nie spodziewamy, emocjonalny roller coaster i szczenoopad. Polowałem na tę książkę dwa lata i jestem bardzo zadowolony. Jedyny minus to to, że jest tak krótka.

Accelerando - Charles Stross
Była to książka numer jeden na mojej liście najbardziej poszukiwanych książek. Na allegro drogo jak diabli a w bibliotece u mnie w mieście nie mają. Dowiedziałem się, że w mieście obok w bibliotece jest ta książka dostępna. Hurra!!! Jest to typowe Hard SF więc roi się tu od terminologii związanej z fizyką, matematyką, astronomią i wymysłami Strossa. Jest to lektura wymagająca od czytelnika skupienia, myślenia i mocno zaawansowanych umiejętności wyobrażania sobie opisanych scen. Na szczęście dostajemy też sporą dawkę humoru. Polecam miłośnikom gatunku oraz odważnym humanistom.

Podróże małe i duże - Wojciech Mann i Krzysztof Materna
Dyskusyjny Klub Książki zaproponował nam książkę zawierającą relacje z podróży dwóch znanych z TV artystów, dziennikarzy, kabareciarzy... dużo etykiet można Autorom przypisać ale na potrzeby tej krótkiej bądź co bądź recenzji nazwę ich podróżnikami. Książka jest łatwa, lekka i przyjemna. Jest bogata w kolorowe zdjęcia, sporą dawkę humoru i kilka anegdot m.in o tym jak to Wojciech Mann przykleił do drewnianej podłogi pieska pewnej amerykańskiej damy. Książkę zaliczam do kategorii dobrego przecinka w czytaniu ambitniejszych lektur.

Terror - Dan Simmons
Dwa angielskie statki "Terror" i "Erebus" dowodzone przez Sir Johna Franklina zaginęły podczas ich podróży w poszukiwaniu Przejścia Północno-Zachodniego na północnych wybrzeżach Kanady. Dan Simmons ma talent do pisania własnych interpretacji inspirowanych tajemnicami prawdziwych historii. Powieść "Terror" jest mocno wciągająca, jest straszna i mroźna. Jeden z najlepszych horrorów jakie czytałem. Bardzo mocno polecam.

Miasto permutacji - Greg Egan
Kolejne Hard SF w tym miesiącu. Wyobraź sobie, że jesteś fragmentem elektronicznego kodu, dzięki temu stajesz się nieśmiertelny. Taka przyjemność kosztuje zaledwie dwa miliony dolarów. Brzmi ciekawie? Jest to druga po Accelerando książka w tym miesiącu, która zmusiła mnie do wzniesienia się na wyżyny mojej wyobraźni. Owszem czyta się trudno, miejscami bardzo trudno ale za to Greg Egan instaluje nam w głowach takie koncepty, które bardzo ciężko wyrzucić z pamięci.

Książka miesiąca Marzec 2015 to:
A zaraz za nią "Strach Mędrca" - Patricka Rothfussa. Obie bardzo gorąco polecam :)

wtorek, 24 marca 2015

Absolutne szaleństwo

Jako, że dawno już nic nie pisałem o moich treningach można dojść do wniosku, że przestałem ćwiczyć. Nic bardziej mylnego. Od września do dziś ćwiczę głównie hantlami. Na początku zrobiłem cały program Body Beast, który trwał trzy miesiące. Na filmach z programu BB przeszkadzały mi czasami przerwy pomiędzy konkretnymi ćwiczeniami. Były zbyt długie, więc później ćwiczyłem już bez wspomagaczy w postaci BB. Jesienią kilka razy biegałem aby podtrzymać kondycję.

Tak się złożyło, że po raz drugi wybrałem się na studia i mamy zajęcia, na których ćwiczymy sztuki walki. Takie zajęcia odbywają się co dwa tygodnie (studia zaoczne). Ze sztukami walki miałem kontakt już od dziecka: oyama karate, kyokushin karate, aikido. Treningi na studiach skupiają się na praktycznych technikach samoobrony, bez ukierunkowania na konkretny styl, także jest ciekawiej niż na zajęciach, na które uczęszczałem za młodu.

Dziesiątego lutego musiałem przerwać ćwiczenia, ponieważ miałem operację. Nic poważnego, ale laserowa korekta wzroku wymaga aby przez jakiś czas nie podnosić ciężarów. Lekarz zabronił mi ćwiczyć przez dwa tygodnie. Wziąłem poprawkę i przez trzy tygodnie, do końca lutego nie dotykałem hantli. Troszkę się przez ten czas rozleniwiłem i nabrałem ciała tam, gdzie nie powinienem.

Drugiego marca zrobiłem sobie fit test, który znałem z treningów Insanity. Wyniki:

  1. Switch kicks - 134
  2. Power Jacks - 61
  3. Power knees - 114
  4. Power jumps - 43
  5. Globe jumps - 10
  6. Suicide jumps - 16
  7. Push-up jacks - 20
  8. Low Plank Oblique - 57
Jeśli porównamy te wyniki z tymi, jakie miałem w ubiegłym roku...


... to dojść można do wniosku, że mimo braku (przez 4 miesiące) typowych treningów cardio, kondycja nie spadła do zera. Wyniki są podobne do tych jakie miałem po około 5-7 tygodniach codziennej harówy z Insanity. Dla mnie jest to dobra informacja, bo nie zaczynam od zera. 

Jak się okazało, w marcu znajomy rozpoczął prowadzić zajęcia, które nazywają się Szaleństwo. Co ciekawe, są to pierwsze tego typu treningi prowadzone na żywo w Polsce. Jest to spolszczona nazwa Insanity i treningi są bardzo podobne. Zajęcia te odbywają się dwa razy w tygodniu (poniedziałek i piątek). W pozostałe dni macham hantlami. Nawet wprowadziłem system treningów cogodzinnych na daną partię ciała. 

Na razie tyle informacji wystarczy, będę robił kolejne fit testy i za jakiś czas wrzucę nowe wyniki, a tymczasem uciekam czytać. 

niedziela, 1 marca 2015

Podsumowanie miesiąca - Luty 2015

Luty był miesiącem bardzo dziwnym. Czytałem bardzo mało. Wpłynęła na to laserowa korekcja wzroku, której się poddałem. Przez kilka dni po operacji nie czytałem ani słowa. Wysłuchałem wtedy dwóch audiobooków a później ponownie wziąłem książkę do ręki. Oczy szybko się męczyły, dopiero w ostatnich dniach miesiąca się odblokowałem i w kilka dni pochłonąłem Imię Wiatru. W sumie przeczytałem 2315 stron co przekłada się na 4 książki i 2 audiobooki. Audiobooki przeliczyłem na strony z ich książkowych wydań. Przyznam, że nie chcę mi się bawić w prowadzenie statystyk odsłuchanych słuchowisk a tekst to wciąż jest tekst, więc przymknijmy oko na to, którą stroną go odbierałem. Pod kątem jakości treści książek, uważam że był to bardzo dobry miesiąc.

1. Swietłana Aleksijewicz - Czarnobylska modlitwa
W tym reportażu autorka przeprowadziła wywiady z osobami, którym wydarzenia z 26 Kwietnia 1986 roku wywróciły do góry nogami ich dotychczasowe życie. Już sam wstęp i opowieść żony strażaka, który gasił pożar reaktora zapiera dech. Książka wyrywa serce z piersi.

2. Marek S. Huberath - Gniazdo Światów
Pamiętasz jak w filmie Incepcja Leonardo DiCaprio wchodził ze snu w sen i w kolejny sen itd? Wyobraź sobie książkę, w której bohater czyta książkę o tym jak ktoś czyta książkę... a ostateczny efekt robi piorunujące wrażenie. Dla mnie genialne.

3. Stanisław Lem - Niezwyciężony (audiobook)
Pierwszy raz miałem przyjemność odsłuchać audiobook nagrany z takim rozmachem. Krystyna Czubówna w roli narratora plus grupa aktorów wraz z zespołem muzycznym zbudowali mroczny i duszny od panującej grozy klimat. Na planecie Regis III grupa naukowców walczy z niezidentyfikowaną technologią sprawiającą, że ludzie cofają się umysłowo do poziomu noworodka. Ogólne wrażenia pozytywne i na pewno sięgnę jeszcze po twórczość Lema.

4. Philip K. Dick - Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? (audiobook)
Na podstawie tej książki powstał legendarny film science fiction z Harrisonem Fordem w roli głównej, mowa oczywiście o Łowcy Androidów. Wcześniej czytałem Ubik tego autora i wiedziałem, że mogę się spodziewać historii na bardzo wysokim poziomie. Nie zawiodłem się. Fabuła zasysa odbiorcę z siłą arizońskiego tornada. Wykonanie audiobooka przypadło mi do gustu jeszcze bardziej niż w "Niezwyciężonym". Mocno polecam.

5. Richard Adams - Wodnikowe Wzgórze
O rany, i co ja mam napisać o tej zwariowanej powieści fantasy o dzikich królikach? Po pierwsze książka z samej racji tego, że jej bohaterami są króliki już stanowi pozycję wyjątkową. Po drugie wbrew pozorom historia w niej zawarta jest przeznaczona nie tylko dla młodszych odbiorców, powiedziałbym nawet, że ci starci czytelnicy też będą bardzo zadowoleni. Po trzecie, autor stworzył dla królików ich własną kulturę, religię, przypowieści a nawet język w którym się komunikują. Po czwarte jeśli jeszcze nie czytałeś to absolutnie musisz to przeczytać. Musisz, kropka.

6. Patrick Rothfuss - Imię wiatru
Pierwszy tom cyklu "Kroniki królobójcy". Człowiek legenda, człowiek mit, Kvothe opowiada swoją arcyciekawą historię kronikarzowi. Z racji, że ponad połowa akcji książki dzieje się na uniwersytecie, gdzie Kvothe uczy się magii, śmiało można porównać Imię wiatru do Harryego Pottera. Mi książka bardzo przypadła do gustu i aktualnie czytam jej kontynuację. Na początku kwietnia napiszę coś więcej na temat tego cyklu ale już teraz bezdyskusyjnie ogłaszam Imię wiatru jako:

Książka miesiąca Luty 2015:

niedziela, 1 lutego 2015

Podsumowanie miesiąca - Styczeń 2015

Rozpoczął się już trzeci kalendarzowy rok, w którym zamierzam dużo czytać. O swoich czytelniczych planach na najbliższe 12 miesięcy pisałem przy okazji podsumowania roku poprzedniego. Z omawianej listy w styczniu sięgnąłem po cztery tytuły. Pozostałe pochodziły z Dyskusyjnego Klubu Książki z Biblioteki w moim mieście. W sumie 8 książek i 3100 przeczytanych stron. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że moje główne założenie czytania 100 stron dziennie, zaowocowało średnią równo 100 stron. Pięciu autorów z Polski i trzech pisarzy z krajów anglojęzycznych (USA, Kanada i Wielka Brytania).

1. Lisa Genova - Lewa strona życia
Jest to już druga książka tej autorki (w listopadzie czytałem "Motyl") i trzeba przyznać, że Genova wciąż trzyma poziom i ponownie nie oszczędza głównej bohaterki. Tym razem mamy do czynienia z urazem mózgu wymazującym całkowicie lewą stronę świata Sary (bo tak ów bohaterka ma na imię). Sara nie czuje i nie widzi lewej strony swojego ciała i otoczenia. Musi na nowo nauczyć się żyć i poruszać po szybko rozwijającym się świecie.

2. Alice Munro - Przyjaciółka z młodości
W Dyskusyjnym Klubie Książki omawialiśmy właśnie tę książkę. Autorka dostała za swoją twórczość Literacką Nagrodę Nobla w 2013 co brzmi bardzo zachęcająco. "Przyjaciółka z młodości" jest to zbiór dziesięciu opowiadań na tematy ogólnoobyczajowe. Przyznam szczerze, że pamiętam zaledwie kilka z tych opowiadań i to pobieżnie. Lektura ta zupełnie nie trafiła w mój gust. Panie z DKK również były zawiedzione.

3. Mikołaj Łoziński - Reisefieber 
Debiut pisarski młodego polskiego pisarza. Główny bohater na wieść o śmierci swojej matki przyjeżdża do Paryża aby porozmawiać z osobami, które ją znały. Pozwala mu to zrekonstruować wydarzenia oraz poukładać w głowie zawiłe relacje pomiędzy nim a matką. Dobrze napisana powieść i jeśli lubisz taką tematyke to śmiało polecam.

4. Grażyna Jagielska - Miłość z kamienia
Kolejna lektura z DKK. Jak zobaczyłem tytuł książki to pomyślałem sobie "o nie, pewnie jakiś upiorny romans". Nic bardziej mylnego. Jest to autentyczna spowiedź żony jednego z najbardziej znanych w Polsce korespondentów wojennych. Wyobraź sobie co przeżywa żona, gdy jej mąż wychodzi z domu do pracy i przez tydzień nie daje znaku życia, po czym wraca z raną na czole i przestrzelonym plecakiem ze słowami: "co na obiad?". I tak przez 20 lat... Zdecydowanie polecam.

5. Zygmunt Miłoszewski - Domofon
Tak dużo osób zachwyca się tym autorem, więc i ja uległem. Wszystkie jego powieści były wypożyczone w naszej Bibliotece i jakimś cudem w jednej z filii na kompletnym zadupiu udało mi się upolować Domofon. Jest to horror i zarazem debiut Miłoszewskiego. Blok na jednym z warszawskich osiedli jest opętany przez siły nieczyste i jego mieszkańcy muszą im (tym siłom nieumytym) stawić czoło. Bardzo szybko się czyta, powieść mocno wciągająca. Pierwsze co mi przychodzi na myśl to "polski Masterton". Na pewno będę jeszcze polował na inne książki tego autora.

6. Szczepan Twardoch - Morfina
Od kilku miesięcy oglądam wywiady i czytam artykuły o Twardochu a o samej Morfinie jest dość głośno. Powstał nawet spektakl teatralny na podstawie tej powieści. Poczułem się zaintrygowany.
Książka ta opowiada o narkomanie, alkoholiku i dziwkarzu (nie trzy różne persony ale jedna). Główny bohater to pół Polak i pół Niemiec. Akcja rozgrywa się w pierwszych miesiącach drugiej wojny światowej. Konstanty zostaje wplątany w ultra tajny spisek i zostaje narażony na różne niebezpieczeństwa. Mocną stroną tej powieści jest język i narracja. Narratorów jest dwóch. Wspomniany wcześniej morfinista Konstanty i jego Anioł Stróż, który wie wszystko o wszystkim. Często oboje narratorów opowiada tę historię na raz. Na początku ciężko się przyzwyczaić ale suma summarum efekt końcowy robi wrażenie.

7. Katarzyna Bonda - Pochłaniacz
Na Bondę natrafiłem przypadkiem oglądając kanał o literaturze na youtube. Miniaturka z blondynką przykuła moją uwagę (tak tak, wiem że żałosne ale jestem w końcu tylko facetem). Sam wywiad z blond Bondą mnie zaintrygował, a żeby być bardziej precyzyjnym, to był to temperament Katarzyny i rozmowa o flakach w literaturze. I z myślą o flakach rozpocząłem "Pochłaniacza". Kryminał ciekawy i mocno rozbudowany aczkolwiek, przynajmniej według mnie mocno przegadany.Główna bohaterka Sasza to alkoholiczka (od siedmiu lat nie pijąca) przez co porównanie do Harrego Hole (z powieści Jo Nesbo) samo ciśnie się na usta. Powieść równie mroczna ale... No właśnie, ale. Przywykłem do kryminałów po 300-400 stron gdzie akcja jest szybka, są flaki, pazury, seks, intrygująca zagadka i twardy gliniarz z chrypką jak wokalista Sepultury. Tutaj mi tego zabrakło. Myślałem, że będą flaki a wyszły blisko siedemsetstronnicowe... też flaki, tyle że z olejem.

8. Jeff Noon - Wurt
No i kolejna książka w tym miesiącu o narkotykach. Tym razem narkotykami są różnokolorowe piórka. Każdy kolor oznacza inne doznania. Piórka przenoszą postaci do alternatywnych światów. Główny bohater i zarazem narrator gubi w jednym z tych światów siostrę i powraca zamiast niej z dziwnym glutostworem. Teraz musi znaleźć sposób aby odzyskać ją z powrotem. Taka fantastyka bardzo styka, a przynajmniej moje zwoje mózgowe mocno pracowały aby to wszystko sobie wyobrazić.

Książka miesiąca Styczeń 2015 to:


Wurt zdecydowanie wygrał styczniowe zestawienie. Jest to najciekawsza i najbardziej oryginalna książka w tym miesiącu. Na wyróżnienie zasługuje jeszcze Morfina Twardocha za charakterystycznego głównego bohatera i niesamowitą narrację. 


W przyszłym miesiącu przeczytam między innymi "Wodnikowe wzgórze" Richarda Adamsa oraz "Imię wiatru" Patricka Rothfussa. Zapraszam do czytania i komentowania.