środa, 16 kwietnia 2014

Treningi, porażki, znów treningi oraz Insanity

Mój trening zacząłem w styczniu ubiegłego roku (2013) i od tego czasu starałem się regularnie trenować. Regularnie to znaczy przynajmniej 3 treningi w tygodniu. Treningi całego ciała z wykorzystaniem hantli i ławeczki domowej roboty. Bywały takie tygodnie gdzie tych treningów było nawet 6 ale też bywały gorsze okresy jak październik, w którym to nie odbyłem ani jednego treningu.
Był to okres, kiedy moja nowa praca pochłaniała po 10 godzin dziennie (plus weekendy), przychodziłem zmęczony i nie miałem już siły ćwiczyć. Gdy już się przyzwyczaiłem do takiego systemu pracy zauważyłem spadek formy. Obwód ramion z 36cm spadł do 34,5cm. Jeszcze jeden lub dwa miesiące bez treningów i wróciłbym do punktu z którego zaczynałem (czyli 32cm). Dziewięć miesięcy treningu poszłoby na marne. Od początku listopada ruszyłem ze zdwojoną siłą i udało mi się ostatecznie pod koniec roku uzyskać obwód ramion 37cm. Ostatecznie rok 2013 uważam za udany zwłaszcza jeśli miałbym go porównać do lat poprzednich, kiedy to moje fazy treningowe trwały około 2 miesięcy (raz miałem fazę 5 miesięczną). W roku 2013 utrwaliłem sobie nawyk regularnych treningów i to uważam za największy sukces.



Listopad, Grudzień oraz Styczeń były to miesiące, w których postawiłem głównie na trening ramion oraz klatki piersiowej. Poprawiły się ramiona ale dalej pozostawał problem brzucha i tzw. oponki. Z tego właśnie powodu od początku lutego rozpocząłem treningi Insanity. Insanity są to treningi głównie aerobowe z odwróconymi interwałami (3-4 minuty na max później 30 sekund przerwy). W ciągu jednego treningu spala się nawet 1000 kalorii, wzmacnia kondycję, gibkość oraz siłę całego ciała. Insanity jest to program 60 dniowy, 6 treningów w tygodniu.


W lutym odpuściłem dotychczasowe treningi ramion i klatki i skupiłem się wyłącznie na Insanity. Było to spowodowane szokiem dla organizmu, pierwszy tydzień był szalenie trudny i treningi wykonywałem tylko siłą woli bo ciało odmawiało posłuszeństwa. W marcu gdy już organizm się przyzwyczaił dołączyłem do Insanity także treningi ramion oraz klatki piersiowej. W tygodniu wykonywałem od 10 do 12 treningów - 6 Insanity oraz od 4 do 6 ramion oraz klatki piersiowej.

Po skończeniu 60 dniowego cyklu treningów Insanity zauważyłem bardzo duże zmiany w swoim ciele. Przede wszystkim oponka z brzucha wyraźnie się zmniejszyła i faktycznie czuję się bardziej wytrzymały. W ostatnim tygodniu godzinny trening nie męczył już tak jak wcześniej. Najlepszym dowodem na to mogą być wyniki fit testu, czyli testu sprawnościowego polegającego na wykonywaniu 8 różnych ćwiczeń, w jak największej ilości powtórzeń, w ciągu jednej minuty. Moje wyniki prezentują się następująco:


Widać zdecydowany progres zwłaszcza przy ćwiczeniu "Power Jumps" w którym to na początku wykonałem tylko 25 powtórzeń a po 60 dniach aż 83!!! To jest jakieś 250% więcej!!!
Cieszę się podwójnie bo jakieś 2-3 lata wcześnie również próbowałem ćwiczyć Insanity i ani razu nie doszedłem do 60 dnia. Miałem trzy podejścia do Insanity i kończyłem zazwyczaj po 2-3 tygodniach, raz wytrzymałem bodajże 6 i pół tyg. Teraz skończyłem całość (nie opuściłem ani jednego treningu) i wciąż czuję, że to dopiero początek. Chcę więcej.

Aktualnie rozpocząłem kolejny program treningowy Insanity Asylum, są to jeszcze cięższe treningi z wykorzystaniem drabinki treningowej, hantli i skakanki (niestety mam za mało miejsca w pokoju na ćwiczenia ze skakanką ale staram się improwizować). W chwili pisania tego posta jestem po trzecim dniu treningu Asylum i już czuję zakwasy na plecach. Jestem natomiast bardzo zadowolony z nowych zestawów ćwiczeń. Faktycznie poziom trudności wzrósł i jestem ciekaw wyników fit testu jakie będę miał za miesiąc. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz